żywa Wiara

Świadectwa wiaryZOBACZ WSZYSTKIE

Zabite przez nas dzieci są w niebie

autor: Susan i Hrach’a

użytkownik: Admin z dnia: 2013-08-20

Świadectwo Susan

Między 1983 i 1991 trzy razy poddałam się aborcji. Jedynym powodem, dla którego zgodziłam się zabicie moich nienarodzonych dzieci był mój egoizm. Chciałam robić karierę, miałam plany edukacyjne i nie chciałam żadnych zmian w mojej relacji z mężem. Poświęciłam wszystko, łącznie z moimi dziećmi, dla pogoni za tymi celami. Nigdy nie przyszło mi na myśl, że robię coś złego. Mówiono mi wiele razy, że we mnie znajduje się „potencjalny”, a nie konkretny człowiek. Wierzyłam w to kłamstwo, które stało się dla mnie wygodną prawdą. Poza tym starałam się to wszystko usprawiedliwić moją okropną sytuacją życiową, która wtedy była. Wmawiałam sobie, że ocalę kolejnie ludzkie istoty od życia na tym zimnym i okrytnym świecie. Jednakże z powodu mojego egoizmu troje ludzi, moich dzieci, nigdy nie zaczęły oddychać na tym świecie.

Moje pierwsze dwie aborcje przeprowadzono w prywatnym gabinecie lekarskim. Lekarz podał mi morfinę na znieczulenie. Nie pamiętam nic z mojego pierwszego zabiegu. Kiedy poddałam się aborcji po raz drugi, nawet przy znieczuleniu morfiną, w pewnym momencie obudziłam się. Usłyszałam dźwięk i zobaczyłam zawartość słoju maszyny ssącej. Rok później wszystko zaczęło mnie prześladować przez dzień i noc. Moja trzecia aborcja miała miejsce w klinice aborcyjnej. Powrót do zdrowia po trzecim zabiegu usunięcia ciąży okazał się dłuższy i bardziej bolesny. Ta trzecia aborcja miała miejsce po tym jak zaszłam w ciążę podczas pierwszego tygodnia miesiąca miodowego z moim obecnym mężem. To dziecko było owocem miłości do mężczyzny, którego naprawdę kochałam. Jednakże my zniszczyliśmy kogoś, kto okazałby się naszym wspólnym dzieckiem.

Po każdej aborcji zawsze czułam ulgę. „Teraz mogę cieszyć się niesprępowanym życiem”- tak zawsze myślałam. Zignorowałam wiele ostrzeżeń w moim życiu, które wyraźnie mówiły, że nie było tak jak powinno być. W mojej pracy narastał jeden wielki bezsens, więc pracowałam coraz bardziej. Pomimo że dzięki mojej ciężkiej pracy odnosiłam wiele sukcesów to jednak zawsze uciekałam od prawdy.

Bezustannie wiedziałam, że aborcja nie była po prostu wyborem tylko prawdziwym piekłem. Czarne doświadczenia związane z zabiciem moich nienarodzonych dzieci zaczęły mnie nękać. Wywarłam na siebie taką presję, przez którą nikt nie domyśliłby się, że cierpię na totalne załamanie nerwowe. Popadłam w głęboką depresję i zwiększający się ciężki grzech dokonując kiepskich wyborów zarówno w dziedzinie moralnej jak i w karierze zawodowej. Moje małżeństwo legło w gruzach. Zaczęłam doświadczać niemożliwych do wyjaśnienia problemów w każdej dziedzinie mego życia. Pomimo że byłam osobą bardzo kompetentną to czułam się załamana, zakłopotana i bezbronna. Doświadczyłam terroru z powodów, których nie znałam. Chciałam umrzeć. Cały czas miałam myśli samobójcze.

Kiedy zwróciłam się o pomoc do mojego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa, rozpoczął się okres leczenia duchowych ran. Był to czas żalu za grzechy, zanurzenia się w modlitwie i czytaniu Słowa Bożego. Wtedy też przeszłam przez okres głębokiego żalu, zaprzeczenia, gniewu i cierpienia, które były rezultatem moich aborcji. Przyjęłam odpowiedzialność za to co zrobiłam. Bóg mi wybaczył i poznałam Jego wielkie przebaczenie.

Co więcej, Bóg odnowił moje małżeństwo pomimo rozwodu, który miał miejsce prawie pięć lat temu. Po wielu latach cierpienia zagościł pokój w moim sercu. Cieszę się, że moje dzieci są w Niebie i pewnego dnia zobaczę i uściskam je. Ale zawsze będę żałować mój wybór zabicia moich nienarodzonych dzieci- ZAWSZE.

Dzielę się z wami tym świadectwem aby uczcić trójkę moich dzieci: Jan, Erin i Lauren, które nie miały imion aż dotąd i które głęboko kocham i tęsknie. Teraz one są w Niebie.

Świadectwo Hrach’a.

W 1991 roku zachęciłem moją nową żonę Susan aby poddała się aborcji naszego wspólnego dziecka. Powodem, dla którego to zrobiłem był mój egoizm. Chciałem żeby nasze nowe małżeństwo stanęło na nogi bez żadnych utrudnień. Także nie chciałem, aby narodziny dziecka pokrzyżowały nasze zawodowe i wakacyjne plany. Poza tym miałem już dwoje odchowanych dzieci z poprzedniego małżeństwa. Myślałem, że aborcja okazałaby się idealnym rozwiązaniem. Teraz patrząc na to wszystko po wielu latach to jest dla mnie dziwne. Jestem teraz o 30 lat starszy od mojej żony i jestem z tego pokolenia, gdzie niewiele osób uważa, że aborcja to morderstwo niewinnego człowieka. Jednakże, jak z resztą wiele osób, przekonywano mnie przez media i wpływ młodego pokolenia pracowników, że człowiek nie jest człowiekiem aż do momentu kiedy zacznie oddychać po urodzeniu. Teraz wiem, że to wszystko jest kłamstwem.

Zaprowadziłem moją żonę do kliniki aborcyjnej i dowiedziałem się, że nasza polisa zdrowotna opłaciłaby „procedurę”. Poinformowano nas, że pieniądze z ubezpieczenia opłacą aborcję dziecka, gdyż ta „procedura” jest tańsza niż posiadanie dziecka i związane z tym koszty jego utrzymania. Nawet pochwalono nas w klinice za to, że zgodziliśmy się na „zabieg”. Siedziałem w poczekalni pełnej kobiet. Nie było tam żadnego innego mężczyzny poza mną. To mnie zaskoczyło. Niepokoiłem się o moją żonę, ale wiedziałem też, że aborcja była dopuszczalną praktyką, opłacaną przez polisę ubezpieczeniową i że mogłem zaufać lekarzom przeprowadzającym „zabieg”.

Po aborcji naszego dziecka poczułem ulgę. Moja żona skarżyła się na jakiś ból, ale mogła chodzić i mogliśmy nadal cieszyć się życiem. Wtedy miałem nadzieję, że ona będzie w przyszłości bardziej ostrożna i nie złapie kolejnej nieplanowanej ciąży. Nie czułem żadnej odpowiedzialności za to co się stało. Teraz patrząc na to wszystko nie rozumiem mojej bezduszności, przez którą stałem się zatwardziały. Wtedy wpadłem w depresję, a kiedy ona się pogłębiła, to nawet nie widziałem żadnego związku z tym, co takiego z żoną zrobiliśmy. Zaprzeczałem wszystkiemu.

Po siedmiu latach złożyłem wyznanie wiary w Jezusa Chrystusa. To spowodowało, że moje uśpione sumienie przebudziło się. Poprzednio zagłuszałem je na wiele sposobów. Nie wspierałem mojej żony kiedy po latach wyszedł na światło dzienne ból związany z aborcją. Wmiawiałem jej, że to już przeszłość, że to zdarzenie jest zamiecione pod dywan i żeby o tym zapomniała. Jednakże kiedy ujawniło się moje własne cierpienie związane z aborcją myślałem, że umrę w męczarniach. Oboje z żoną płakaliśmy przed długi czas. Parę tygodni później ledwo mogliśmy wyjść z domu. Byłem bardzo zawstydzony. Miałem straszny kryzys z wiarą. Zastanawiałem się, czy byłem ocalony i czy Bóg mógł naprawdę przebaczyć mi ten cały horror.

Podczas procesu systematycznej pracy zmagania się z naszym cierpieniem po raz kolejny zaświeciła nadzieja w naszym życiu. W tym okresie poczułem głęboką potrzebę duchowej adopcji zabitych przez moją żonę dwójki dzieci jeszcze zanim się poznaliśmy. Nadałem im imiona. Leczenie duchowych ran rozpoczęło się, kiedy moje sumienie się ożywiło. Zrozumiałem wtedy co to znaczy być uczniem Jezusa Chrystusa. Nadal cierpię na depresję, a moje zdrowie się pogarsza. Jednakże w sercu czuję pokój z Bogiem, który poprzednio straciłem.

Chcę, aby przez moje świadectwo wszyscy ludzie zrozumieli, że aborcja niszczy zarówno życie nienarodzonego dziecka jak również życie tych osób, które miały udział jego morderstwie. Pragnę także powiedzieć tym osobom, które cierpią na różne syndromy post- aborcyjne, że jest na nie lekarstwo. Jest nim Jezus Chrystus. Modlę się, abyście i wy go znaleźli.

Przedstawiam wam ten horror moich zabitych dzieci: Jan, Erin, i Lauren, które mają moje nazwisko i które przytulę w Niebie. Kocham was, tata.

Tłumaczenie z j.ang. na j.pol. mgr Marcin Rak

Źródło: http://www.silentnomoreawareness.org/testimonies/testimony.aspx?ID=1872

TAGI: Aborcja

zobacz powiązane artykuły

Komentarze (2)

Portal zywawiara.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

~Marianna

26.10.2021, godz.09:34

To prawda. Nie mamy prawa do mordu własny h dzieci. To okropne morderstwo. Lepiej nienarodzic się samemu było niż popełnić to potworne okrucieństwo. Bóg jest miłosierdziem ale z takim ciężarem żyje się do końca swoich dni.

~Majka

04.02.2018, godz.06:25

Chwała Panu za to że z największego zła wyprowadza dobro . Za jego nieskończoną miłość i miłosierdzie ....a depresje Pan może uleczyć , są nabożeństwa o uzdrowienie i uwolnienie i modlitwa wstawiennicza (gdzie dwóch lub trzech się modli ... ) wiem to naoewno i zbam jakie Pan czyni cuda i uzdroeienia, czasem wsrto poprosić o modlitwe wstawienniczą egzoecyste i podstawa wybaczenie dobie bo Bóg nas kocha i pragnie i ma wobec nas zawsze wspaniały plan .Nasz Pan jest dobry nasz Pan jest Wieki BOŻW NIKT INNY NIE RÓWNA SIĘ Z TOBĄ . CHWAŁA PANU .

Powiązane artykuły

Co aborcja zrobiła mojej żonie

Co aborcja zrobiła mojej żonie

autor: Paul Deitche

Nazywam się Paul Deitche. Ja i moja żona Maureen straciliśmy jedno z naszych dzieci w wyniku aborcji. Pamiętajcie, że naprawdę żałujemy tego, że popełniliśmy okropną zbrodnie przeciwko bezbronnemu...

dodano: 2015-11-06 KlaW
Komentarzy (3)
Skrzywdziłam siebie i innych

Skrzywdziłam siebie i innych

autor: Patricia

Nazywam się Patricia Sanivole. Pochodzę z Bay Area. Bóg był bardzo miłosierny wobec mnie, ponieważ skrzywdziłam nie tylko wiele kobiet i mężczyzn, ale także samą siebie. Teraz podzielę się z wami...

dodano: 2018-06-05 MRak
Komentarzy (0)
Błędne Koło

Błędne Koło

autor: Sharon Echols

Co to jest błędne koło? To jest sytuacja, w której grzech jednej osoby przyczynia się do następnych. Miałam piętnaście lat, kiedy poddałam się pierwszej aborcji. Morderstwo tego nienarodzonego...

dodano: 2019-03-19 MRak
Komentarzy (0)